Podobnie jak w roku 2009 zamiast o winie mówić możemy o pogodzie. Niestety, wygląda na to że bóg wina Dionizos niezbyt łaskawym okiem na naszą ziemię spogląda. A może on nie wie że w Polsce winorośl się uprawia? Od trzech lat systematycznie prowadzone pomiary temperatur pozwalają na obiektywną ocenę warunków temperaturowych w winnicy. Tutaj widać wyraźnie gdzie jest "pies pogrzebany". W miesiącach styczeń-luty maksymalna różnica temperatur wynosiła 31stC, od +11 do -20stC!!! Dodatkowym, niekorzystnym czynnikiem był brak pokrywy śnieżnej od połowy stycznia do końca lutego. Wymarzło 95% odmian winorośli właściwej (vitis vinifera),i ok.60% odmian mieszańcowych jak Rondo, Regent, Freiminer. Jedyna odmiana która nie ucierpiała to Marechal Foch. Niestety, nie jest to odmiana z której można uzyskać wino dobrej jakości. W naszej winnicy służy jako surowiec do wyrobu 60% destylatu winnego stosowanego do produkcji wzmacnianego, naturalnie słodkiego wina typu Porto. Nieliczne pędy owoconośne które wypuściły pączki zostały zmasakrowane 3maja przez przymrozki i obfite opady śniegu. W sezonie wegetacyjnym krzewy "odbiły" co pozwoliło na ich odbudowę. Efekt końcowy to: rocznika 2011 nie będzie, rocznik 2012 w niewielkiej ilości i dopiero rocznik 2013 będzie w pełni efektywny (o ile pogoda dopisze). Jedynym plusem tej "katastrofy" było podjęcie decyzji o zmianie nasadzeń oraz zmiana sposobu prowadzenia krzewów z kurtyny na guyot.
W marcu zakończony został cykl produkcyjny wina musującego Riesling 2008. W skrócie przebiegał następująco: wino bazowe Riesling z rocznika 2008 na wiosne 2009 poddane zostało wtórnej fermentacji w butelkach "szampańskich" i następnie dwuletniemu dojrzewaniu nad osadem drożdżowym do marca 2011. Jest to klasyczna, tradycyjna, szampańska metoda produkcji wina musującego. Ostatnia czynność to usuwanie osadu drożdżowego, ponowne korkowanie i zabezpieczenie korków oraz finał czyli… degustacja. Wino musujące, w którym pożądana jest wyższa kwasowość, wydaje się być dobrym rozwiązaniem dla Rieslinga, odmiany o wysokiej zawartości kwasów.
Swego rodzaju „chrzest bojowy” wino to przeszło na ślubie Szymona i Bogusi. Podejście ryzykowne ale wino obroniło się znakomicie. Drugi, po winie musującym sposób na wysokie kwasy w naszych owocach to wyżej wzmiankowane wino wzmacniane, naturalnie słodkie typu Porto.W przypadku tego wina dodatek destylatu winnego o mocy 60% powoduje rozcieńczenie fermentującego moszczu i spadek zawartości kwasów o ok.20% oraz przerwanie fermentacji i pozostawienie cukru gronowego (fruktozy i glukozy) na poziomie 100-120g/l. Efekt tej metody to wino w stylu Porto nadające się do długiego dojrzewania. Wyjątkowo dobre wyniki uzyskaliśmy przy trochę lekceważonej odmianie Sibera. W tym roku okazało się że odmiana ta owocuje z pączków zapasowych (u większości odmian bezpłodnych). Dowód na to że aby określić stopień przydatności odmiany do lokalizacji trzeba ją kilka(naście) lat w konkretnym miejscu uprawiać. To samo dotyczy winnicy jako całości. Przed nami kilkanaście (kilkadziesiąt) lat jej uprawiania; w tym kilka lat chudych jak 2009, 2011; kilkanaście lat przeciętnych, kilka lat znakomitych i być może jeden rok wybitny. A więc- do roboty.